Natchniona ostatnio moją comiesięczną superwizją, postanowiłam napisać cykl artykułów poświęconych różnym zaburzeniom osobowości. Będą miały one charakter bardziej naukowy i będą obszerne. Zachęcam do lektury!
Dziś na tapecie OSOBOWOŚĆ SYMBIOTYCZNA.
Naturalną potrzebą człowieka jest tworzenie bliskiej relacji z drugim człowiekiem, przy jednoczesnej potrzebie zachowania autonomii i niezależności. Pomiędzy tymi dwoma biegunami staramy się funkcjonować, tworząc związki. Często trudność sprawia określenie tego, ile mogę Ci dać siebie, żeby zachować siebie dla siebie. No właśnie… Czy miewacie takie myśli czasem?
Tu wyłania się temat rzeka dotyczący relacji romantycznych, tych które budujemy w oparciu o zasadę wyłączności, czyli tzw. monogamię. W związkach partnerskich jest wiele obszarów, które mogą rodzić konflikty związane z potrzebą bliskości przy jednoczesnym zachowaniu autonomii. To może być nadmierna kontrola, zaborczość, zazdrość, brak czasu dla siebie samego lub dla partnera, własne hobby i pasje, czas dla przyjaciół i znajomych, czyli w zasadzie pytanie: ile mojego wolnego czasu poświęcam na inne aktywności niż związek? Myślę, że tyle jest odpowiedzi, ilu ludzi, i że w dużej mierze zależy to od naszej osobowości i potrzeby bliskości versus dystansu. Jeżeli ludzie dobrze dopasują się pod względem tych potrzeb, to potencjalnie konfliktów będzie mniej.
Ja dziś chciałabym przybliżyć Wam temat pewnej skrajności - osobowości symbiotycznej, która jest jednym z rodzajów zaburzeń funkcjonowania w relacjach i która może generować w związkach partnerskich sporo zamieszania. Uprzedzam, będzie długo i poważnie.
Po czym rozpoznać, że mamy do czynienia z osobowością symbiotyczną?
Na początku znajomości taka osoba może nam się jawić jako bardzo zaangażowana w relację romantyczną z nami. Będzie on/ona mocno zabiegać o zainteresowanie partnera i pragnąć z nim stałego i wyłącznego kontaktu. Częste telefony, smsy w ciągu dnia itp. Z czasem zauważymy, że relacja ta zaczyna mieć dosyć patologiczne podłoże, a człowiek, który wydawał nam się bardzo zakochany, jest najzwyczajniej od nas uzależniony, oplata nas jak bluszcz, jest wszędzie i w zasadzie wyskakuje z każdej lodówki.
Osobowość symbiotyczna zachowuje się, jakby była przesiąknięta drugą osobą, ma skłonność do określania siebie poprzez to, jaka jest w relacji z tym drugim człowiekiem. Próby przylgnięcia do partnera dają nadzieję na wielkie szczęście, pozbycie się wszelkich trosk, dość idealistyczne i naiwne pragnienia, prawda? Myśli i zachowania osobowości symbiotycznej skupione są wokół partnera, czyli tego, jak się on/ona się czuje, co robi, co lubi i co myśli. Warunkuje swoje dobre samopoczucie tym, że partner jest blisko i między nimi jest wszystko ok. Jakakolwiek forma oddalenia się partnera w postaci braku wiadomości sms, telefonów czy wyjazdu może być interpretowana jako zagrożenie dla związku. Niebywale trudne są dla nich sytuacje konfliktowe z bliskimi, ponieważ generują lęk o utratę i dążą do jak najszybszego wyjaśnienia i zażegnania konfliktu, oczekując, że ta druga strona będzie potrafiła tak samo szybko o wszystkim zapomnieć i wrócić do bliskości. Dalej idąc, taka osoba ma zakłóconą relację z własną agresją, szczególnie w stosunku do osoby, którą kocha. Czyli??? Zaprzecza odczuwaniu złości, a przecież jest ona niezbędna nam ludziom do wytworzenia autonomii i niezależności. Dlaczego tak się dzieje? Agresywne zachowania we wczesnym dzieciństwie były nie aprobowane lub surowo karane (np. poprzez stosowanie przemocy fizycznej), tak że nie rozwinęły się w zdrową, dobrze regulowaną asertywność. Agresję pozwala sobie wyrażać SYMBIOTYK tylko wtedy, gdy czuje silne odrzucenie lub dystansowanie się ukochanej osoby od siebie. Wtedy wyrzuca z siebie złość, frustrację, a skala okazywanych emocji bywa wtedy porażająca i zaskakująca dla drugiej strony.
Osobowość symbiotyczna, jak podaje Johnson, zupełnie dobrze funkcjonuje w świecie, w pracy, w rolach społecznych, lecz ma często ograniczone poczucie "ja" i poczucie własnego działania. Odczuwa przesadny lęk w sytuacji separacji od partnera, bierze nadmierną odpowiedzialność za czyjeś dobre samopoczucie. Jeśli partner wraca z pracy zły/zmęczony, często przyczynę lokuje w sobie, “Czy to przez mnie tak się czujesz?” - pyta. Ponieważ kontakt z drugim człowiekiem jest potrzebny do podtrzymania poczucia własnej egzystencji, taka osoba odczuwa silny lęk przed byciem opuszczonym. Osoby te mogą bezustannie obawiać się, że partner odejdzie, że przestanie ich kochać, często bywają postrzegane jako osoby smutne, mające poczucie pustki i bezsensu życia, “bez Ciebie umrę”. Tak naprawdę pierwotną przyczyną rany ulokowanej w dzieciństwie osobowości symbiotycznej jest niezaspokojona ogromna potrzeba miłości, troski i opieki. Lokują te potrzeby w partnerze za każdym razem, doświadczając frustracji, że tego nie otrzymują. Dlaczego? Ponieważ nie jest to po prostu możliwe. Nikt nie jest w stanie ukoić naszych ran z dzieciństwa i nieukochania. Istnieje pewien paradoks w zachowaniu symbiotyków: z jednej strony bardzo się boją opuszczenia, a z drugiej zupełnie nieświadomie prowokują sytuacje i konflikty, które do tego porzucenia doprowadzają. Czyli? Prowokują to, czego się tak panicznie boją.
W rezultacie ich kontakty z innymi ludźmi mogą być pasmem niepowodzeń. W każdej następnej relacji będą odtwarzać ten sam scenariusz i utwierdzać się w swoim schemacie. Takie osoby podejmują z lękiem przed separacją szereg działań zmierzających do utrudnienia partnerowi autonomicznych zachowań: atakując np. potrzebę spędzania czasu z kimś innym, wyrażają dezaprobatę wobec innych relacji, jakie partner ma - przyjaciół, znajomych, rodziny, uważając to za zachowania egoistyczne i raniące w relacji. Podważają potrzebę tworzenia bliskich relacji z kimś innym niż właśnie on/ona. “Skoro mnie kochasz, dlaczego zwierzysz się tak często swojej przyjaciółce, przecież masz mnie?” - mówi. “Nie podoba mi się, że znów wychodzisz z kolegami na kręgle, gdybyś mnie kochał, chciałbyś spędzać czas wolny przede wszystkim ze mną, tak ja pragnę tego z Tobą” - zarzuca. Symbiotyk może mieć dużą trudność w podejmowaniu samodzielnego działania, jeżeli nie towarzyszy mu druga osoba, np. chciałaby zacząć ćwiczyć na siłowni, ale tylko wtedy, gdy partner będzie chodził razem z nią. Osoba symbiotyczna nie wie, co lubi, czego pragnie i co sprawia jej prawdziwą przyjemność. Pragnie zależności: tego, aby ktoś był, działał i zachowywał się w określony sposób, zaspokajając jej potrzeby. To takie poczucie, że żebym mógł normalnie funkcjonować, potrzebuję Ciebie do życia, bo sam sobie tego wszystkiego nie dam. Czyli jeśli czuję lęk, to Twoim zadaniem jest go ukoić i działać tak, by go zminimalizować. Jeśli czuję smutek, to Twoim zadaniem jest mnie przytulić, zaopiekować się mną. Oczywiście, po to tworzymy związki partnerskie, żeby się wspierać w chwilach słabości, ale różnica polega na tym, że osobowość symbiotyczna wszystkie te potrzeby lokuje w partnerze i od niego wymaga ich zaspokojenia, będąc biernym wobec siebie samego i oddając odpowiedzialność za siebie swoje stany emocjonalne na zewnątrz. Osobowość zależna oczekuje, że inni będą za nią podejmować decyzje, zarówno te codzienne, jak i życiowe.
Kolejną cechą jest widzenie sytuacji jako czarno-białe, dzielenie ludzi na absolutnie dobrych lub totalnie złych, przy czym nie ma tu stałości. Jednego dnia zachwyca się relacją z partnerką, a wystarczy drobne zachowanie destabilizujące, i już partner staje się złem wcielonym, i przekreślają wszystko, co dobre… oczywiście na krótko... . Głębokie potrzeby relacyjne i lęki symbiotyk rzadko i w niewielkim stopniu mają uświadomione. Próba skonfrontowania z istniejącym problemem przez drugą osobę będzie odpychana i dewaluowana jako atak na nich, co utrudnia ewentualny proces rozpoczęcia psychoterapii. Osoba będąca w skrajnie symbiotycznym związku zazwyczaj nie zdaje sobie z tego sprawy, a związek ten określa jako wielką miłość. To, co chcę podkreślić na sam koniec, to fakt, że tendencje symbiotyczne występują nie tylko u ludzi mających poważne problemy osobowościowe, ale w większym lub mniejszym stopniu - w życiu psychicznym każdego człowieka.
Tak dla równowagi wspomnę i pocieszę, że istnieją typy osobowości zależnej, które mieszczą się w granicach normy. Są to osobowości o tak zwanym oddanym bądź zgodnym stylu funkcjonowania. Są one łagodne, skromne, mają duże pokłady bezwarunkowej akceptacji i tolerancji oraz empatii. Są wyczulone na dobro i pomoc innym, opiekuńcze, gotowi do poświęceń i oddania wobec bliskich. Funkcjonują tak, jakby żyli dla innych, ich sukcesy dają im szczęście i satysfakcję. W relacjach małżeńskich chętnie przyjmują pasywną rolę, troszcząc się o współmałżonków. Ich dewiza życiowa to współpraca, współgranie i dostosowanie. Starają się godzić różnice, doprowadzać do wypracowania porozumienia, ale również potrafią trwać przy swoim stanowisku. Osoby te wolą współpracować z innymi, ale potrafią na szczęście funkcjonować samodzielnie i niezależnie, a ich zachowania wynikają z wyboru, a nie z lęku. Nie zacierają granicy pomiędzy sobą a innymi. Ich troskliwość i opiekuńczość nie ogranicza swobody innych, i nie ma charakteru służalczego.
Jeśli ten artykuł poruszył coś w Tobie, masz wrażenie, że to może być Twoja historia w relacji i zastanawiasz się, jak pomóc sobie lub partnerowi, to z odpowiedzią przychodzi konsultacja psychologiczna, na którą serdecznie Cię zapraszam.