Poraniony, doświadczony przez życie, często z dużą złością do kobiet. Nie ufający choć nadal z dużą potrzebą miłości, ale realizowaną dotychczas nie tak, jak to sobie wyobrażał.
Mniej więcej w połowie swojego życia wielu mężczyzn staje przed pytaniem czy tak miało wyglądać moje życie? Czy drugą połowę chcę przeżyć w ten sposób? Czy jestem spełniony jako mężczyzna? Niektórzy dochodzą do wniosku, że nie…dalej tak nie chcę. Weszli na swoją pierwszą życiową górę rozglądają się dookoła i…. Tam dalej są kolejne szczyty, doliny, inny świat.
W takim momencie życia trafiają najczęściej do mnie do gabinetu mężczyźni szukając odpowiedzi na pytanie odejść czy zostać?
Określani pejoratywnie przez społeczeństwo (głównie kobiece) lekko ironicznie jako Ci w kryzysie wieku średniego. Zachciało im się zdobywać świat, jeździć nagle motorem/fajną furą, chodzić na siłkę, czy podróżować po świecie, rozglądać się za innymi kobietami niż ich żona czy wieloletnia partnerka. Słyszą często od otoczenia, że w głowie im się poprzewracało i niech się ogarną. To płytkie spojrzenie i krzywdzące określenie mający prześmiewczy wydźwięk, z którym osobiście się nie zgadzam. Ta zmiana to coś dużo głębszego niż tylko samochód i młodsza kobieta.
To poznawanie siebie na nowo w dorosłości, poszukiwanie siebie, swoich potrzeb tych wyrażonych i tych nie wyrażonych i refleksja nad tym czy jeszcze mam prawo? Bardzo często tą pierwszą partnerkę na życie mężczyzna (ale kobieta również) wybiera nie myśląc długofalowo, nie jest dojrzały, kieruje sie instynktem podszeptami rodziny lub własnych lęków. Dość często nieprzygotowani do decyzji poślubiają wyobrażenie o tej kobiecie, a nie ją całą z zaletami i wadami. Potem przychodzi dramat.
Drugi scenariusz… łączący się często z tym pierwszym - faceci, którzy zostali porzuceni przez kobietę, zdradzeni, wykorzystani, a czasem jak mówią "wydojeni".
Tacy mężczyzni z reguły nie łatwo wchodzą w następne związki z kobietami. Nie chcą lub boją sie ponownie zainwestować. Wybierają szybki seks bez zobowiązań, krótkotrwałe relacje, którymi zagłuszają cierpienie lub zakochują sie szybko i równie szybko się odkochują skacząc z kwiatka na kwiatek.
Porzucony i wykorzystany facet z odzysku często ma wdrukowany uraz do kobiet i niestety chciał nie chciał przyciąga kobiety, z którymi najczęściej powtórzy ten sam scenariusz. Wiąże się z kobietami, które go porzucają/ wykorzystają/ zrobią na swoją modłę.
W ten sposób mężczyzna potwierdza sobie emocjonalny schemat z dzieciństwa z relacji z matką/ ojcem lub z poprzednią partnerką. Podświadomie łączy się w związki gdzie powtarza traumę relacyjną albo też próbuje się jej przeciwstawić. Podobnie zresztą działają kobiety i w ten sposób chemia schematu przyciąga ich wzajemnie ku sobie aby wykonać taniec, który nieuchronnie prowadzi do katastrofy.
Otóż zazwyczaj jeśli mężczyzna poraniony, spotka na swojej drodze względnie zdrową emocjonalnie kobietę spoza własnego schematu, to po prostu albo się nią nie zainteresuje, uzna za zbyt mało pociągającą albo jeśli da temu szansę dość szybko ją zostawi bo będzie mu brakowało "tego czegoś". Ona nie będzie się zachowywała tak jak on by "potrzebował" (jak potrzebuje jego dysfunkcyjny schemat relacji).
Na przykład będzie dostępna emocjonalnie, przewidywalna, dająca spokój wewnętrzny, pewność, stałość a on…. ? zupełnie nie będzie wiedział co ma z tym zrobić?
Mężczyzna będący np. w schemacie nie zasługiwania na miłość uzna, że coś z nią chyba jest nie tak…ona jest taka jakby "podana na tacy", nie trzeba się nie wiadomo jak gimnastykować, żeby wszystko bylo ok w związku. Coś tu jest za prosto…albo inaczej - będzie zachodził w głowę gdzie tu jest haczyk?
Jedyną szansą dla takiego mężczyzny jest wyjście poza własny nie adaptacyjny schemat i nauczenie się być inaczej w relacji z kobietą niż znał do tej pory.
Jeśli przekroczy własne traumy relacyjne i będzie próbował być w związku inaczej niż poprzez polowanie, gierki, manipulacje, kontrolę , dominację, rollercoastery lub też samopoświęcanie się i bycie w trybie zasługiwania, a także porzucenia i namiętne powroty- wtedy ma szansę zmienić swoje życie.
Otworzyć się na autentyczność - swoją i jej, na emocjonalną bliskość i dostępność partnerki, wsparcie i czułość bez zasługiwania…po prostu...bo tak.
Nauczy sie otrzymywać i będzie tez chciał dawać. Nie będzie grał z nią w emocjonalne gry.
To wymaga nie lada samoświadomości żeby podjąć się wyjścia poza strefę komfortu, doceniania zupełnie innej wartości relacji. Nie będzie tam od razu dzikiej namiętności, chemii i motyli w brzuchu. Będzie spokój, łagodność bezpieczeństwo i autentyczna miłość bez gierek i masek.
Wytrwaj w tym....wyczekaj cierpliwie ten początek relacji...randkuj, poznawaj, daj szansę, a przekonasz się co pięknego jest po drugiej stronie.
Dla wielu mężczyzn to jest alternatywa, która nie jest atrakcyjna i niestety latami kręcą się w kółko tworząc kolejne zranienia, kolejne związki i za każdym razem liczą, że teraz będzie inaczej...ale nadal szukają chemii, niepewności i trofeum do zdobycia.
To ich napędza, tylko to ma krótkie nóżki.
Dojrzały związek oparty na wyjściu poza chemię schematu i jest niestety dla wybranych.
Jak wyjść z tego schematu i stworzyć zdrową relację?
Uświadomić sobie, że ja facet w TYM jestem że robię TO sobie poprzez wybory których dokonuje.
Nie chodzi o to, żeby się zmieniać. Trzeba nauczyć się inaczej postępować, być może zauważyć w końcu, że wybieram określony typ kobiet. To pierwsza rzecz do zrobienia na terapii: sprawdzić, w jaki sposób zapraszam kobiety do relacji i jakie to są kobiety.
Następnie pozwolić sobie doświadczyć, że można zainteresować sobą również inny typ kobiet. Otworzyć się na to nie szukając na siłę chemii od samego początku. Namiętność przyjdzie, gdy pojawi się bezpieczeństwo i zaangażowanie, tylko zupełnie inna namiętność, inna siła, której do tej pory nie znałeś. Doświadczysz, że możesz dostać miłość nie za coś, tylko po prostu…to rodzi wdzięczność i otwiera na zupełnie inną jakość relacji.
Taka dojrzała relacja warta jest tej ciężkiej pracy nad sobą, która czasami może trwać długo zanim przyniesie upragniony rezultat.Bo ze schematów i nawyków nie wychodzi się w miesiąc czy dwa.
Czy kobieta może pomóc takiemu poranionemu mężczyźnie?
Ona nie może go uratować, jeśli to zrobi, ona przegra i on potem zazwyczaj odchodzi.
Jedynie jego terapeutką może być tą kobietą, która poprzez leczący proces psychoterapii uczy go doświadczać, jak może wyglądać inna układanka relacyjna. On nie musi o nią zabiegać, ba nawet NIE MOŻE, a mimo to dostaje wsparcie i bliskość. Początkowo czuje się nieswojo i nie wie jak ma się zachować. Z czasem odkrywa że tak, takiej relacji pięknie jest doświadczać i chce jej z kobietą. Kobietą, której ani nie musi kontrolować ani dominować nad nią ani też myśleć za dwoje i wysilać się bo wszystko jest na jego głowie. Kobiety która jest samodzielna, zdrowa emocjonalnie, nie potrzebuje mężczyzny do życia. Ona go wybiera bo chce, a on wybiera ją nie dlatego że musi być z kimś, a dlatego że chce właśnie ją. Dwoje ludzi łączy się, by móc dawać siebie i otrzymywać od siebie wzajemnie. Taka ścieżka życia jest jednak dla wybranych.
Nie każdy kto podejmuje się terapii od razu tworzy szczęśliwy związek na resztę życia, jest to natomiast osiągalne z większym prawdopodobienstwem niż bez terapii.
Zdarzają się też sytuacje, że mężczyzna bez terapii własnej ale pracujący sam ze swoją głową poprzez książki, podcasty wychodzi z nie adaptacyjnych schematów i osiąga szczęście. To wymaga dużej uważności, dojrzałości i wglądu w siebie. To jednak przypadki rzadko spotykane niczym białe kruki.
Takiej drogi do siebie i szczęśliwego związku życzę każdemu strudzonemu w poszukiwaniach miłości życia mężczyźnie po przejściach.
Nie bój się żyć i kochać prawdziwie i taką też miłość przyjąć i objąć męskim ramieniem.